Koszon Koszon
428
BLOG

Polska jako anus mundi, czyli klątwa Marszałka

Koszon Koszon Polityka Obserwuj notkę 4

Dlaczego nie można nakręcić filmu o gruzińskiej wyprawie prezydenta Kaczyńskiego? Dlaczego wszystko, co choć trochę wyrasta powyżej poziomu gleby, zaraz jest kurtyzowane; dlaczego zamieniają nasz dom w kloakę? Otóż dlatego, że tutejsze elity władzy to chamy o mentalności zakompleksionego prowincjusza. Zawistni, łasi na pochelbstwa obcych, mający naród własny za durniów, gdyż sądzący innych podług własnej miary.

Okazało się, że Koszon od lat przebywa na emigracji, choć przecież przez ostatnie lata siedzi kamieniem w Polsce, opuszczając kraj najwyżej na weekendy czy kilkudniowe wakacje. Na emigracji przebywa bowiem, okazuje się, wewnętrznej. Nie zdawał sobie sprawy, że rezygnując przed kilkoma laty, dla oszczędności czasu, z oglądania telewizji - zatem decydujac się czerpać newsy tylko z prasy i z sieci - wykluczy się z życia Polaków do tego stopnia, iż gdy już po tych kilku latach włączy telewizor, będzie mógł patrzeć na kraj swój, jak na dziecko, które od lat niewidziane dorosło, czy znajomego, który stracony ze wzroku, postarzał się nadspodziewanie.

Wykonał zatem, przypadkiem zresztą, ten pozornie niewiele znaczący akt; włączył telewizor.

I...

Nie spodziewał się takiego porażenia! Już mniejszą by chyba traumę przeżył, gdyby z klawisza pilota prąd go kopnął.

Oglądając po kolei Rozmowy w Toku, odcinek serialu Na dobre i na złe oraz program Tomasza Lisa, nie mógł się nadziwić, że ludzie, których spotyka na ulicach, na przyjęciach, w kawiarniach, w kościele, w teatrze, w kinie; jego klienci, podwładni, pracodawcy, przełożeni itd. itp., że wszyscy wokół wchłaniają codziennie tak zdumiewające głupstwo! I że się przed tym nie bronią!

Wyłączył telewizor. Nie włączy go pewnie znowu przez lat kilka.

Nie, Koszon nie stara się budować poczucia własnej wartości poprzez rozstrząsanie, jak głupi i miałcy są jego Rodacy. Jeśli bowiem są głupi i miałcy, taki i on jest. Wszak nawet jako „emigrant” odpowiada za kawałeczek Polski, określony co do rodzaju, a nie co do konkretu. I gdy wstydzi się za Polskę, za siebie się wstydzi.

Głupstwo kultury masowej, głupie jest wszędzie. Tam jednak, gdzie demiurdzy powszechnej wyobraźni mają elementarne poczucie przyzwoitości, nasącza się również kulturę masową treściami, jeśli nie – uwznioślającymi, to przynajmniej - dydaktycznymi.

Koszon ma w pamięci mnóstwo amerykańskich filmów z gatunku political fiction, ale też paradokumentów, czy fabuł opartych o zdarzenia prawdziwe, choćby i całkiem niedawne. Dostarczając rozrywki, sączą też treści patriotyczne. Budują skojarzenia. Choćby i widzowie byli stadem baranów, po projekcji staną się baranami uwznioślonymi. To jest dużo.

Toczy się teraz w Polsce dyskusja nad planowanym filmem Antoniego Krauze o Tragedii Smoleńskiej. A Koszon podrzuci, zapyta, wskaże...

Czyż nie da się, wyzyskując wielkie możliwości, dostępne współczesnej kinematografii, nakręcić filmu o bezprecedensowym akcie heroizmu, a zarazem działaniu niesłychanie dalekowzrocznym, mądrym, roztropnym i pięknym, jakim była gruzińska wyprawa Lecha Kaczyńskiego?

Wszak sam opis zdarzenia jest gotową nowelą, na podstawie której można napisać scenariusz kasowego filmu na miarę Hollywood.

No i co?! Nikomu nie przyszło to do głowy?

Dlaczego?

Dlaczego miele się papkę na papkę, jeśli w tej samej fastfoodowej formie podać można potrawę znacznie bogatszą i pożywniejszą?!

Dlaczego sowicie opłacani urzędnicy od promowania Polski w świecie, siedzą ciągle w kręgu Chopina i Cepelii, lękając się choćby gestem zdradzić, że wielkość nasza nie w klęskach i myszką trącącej przeszłości jest zawarta, ale choćby w takich kampaniach, jak tamta ś.p. Prezydenta.

Dlaczego nie trąbią, że to, co dać możemy światu, to krucjata naszego Kościoła przeciw ostatecznej sekularyzacji Europy; przeciw pogrążeniu jej w relatywistycznej ideologii tak głęboko, że byle mufti za dziesięć lat, za pięć, za rok, pociągnie za sobą europejską młodzież, spragnioną nadania własnemu życiu sensu. Można bowiem człowieka odciąć od korzeni, nie można jednak zatłuc w nim potrzeby transcendencji.

Kaczyńskiego się wstydzą, Kościoła się wstydzą.

No i ostatnia przygoda Koszona z gatunku tych, jakie  przytafiają się człowiekowi, który nie ogląda telewizji.

Spotkał otóż Koszon przyjaciela sprzed lat, piosenkarza popowego o ustalonej renomie, a zarazem o talencie, którego pełne wykorzystanie przekracza możliwości naszych kompozytorów i tekściarzy. Jacyś Amerykanie napisali dla niego kawałek kilka lat temu. Poszybował na listach przebojów. Mieli napisać tych kawałków więcej, byłaby z tego płyta. No ale polska wytwórnia zaproponowała piosenkarzowi korzystny finansowo kontrakt;  że właśnie oni się nim zajmą, bo ci Amerykanie, to wiadomo, Amerykanie.

Od tego czasu, przyjaciel Koszona może spokojnie jeździć beemką, wciągać kokę i epatować panienki kasą. Światowej kariery nie zrobi. Przecież wiadomo, że tu nic  wartościowego narodzić się nie może. Jak to, samowar do Tuły...? Kochany, siedź i nie narzekaj!

 

* * *

Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę. Dziś wiem, że tego nie zrobię. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi.

Józef Piłsudski w rozmowie z Arturem Śliwińskim, 23 listopada 1931.

 

 

 

 

 

Koszon
O mnie Koszon

U nas łajdak na łajdaku i łajdakiem pogania. Jeden prokurator uczciwszy, a i to - prawdę powiedziawszy - świnia... koszon16[małpa]wp.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka